piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 6 Porwanie

 *Kilka dni później*
 Właśnie idę na spacer. Leon poszedł na tor, chce brać udział w zawodach, a ja oczywiście mu kibicuję. Dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Cieszy mnie ten fakt, ale jednak się boję, bo co jak Leon się nie ucieszy. Nie jesteśmy razem długo i różnie może na to zareagować. Poszłam w najbardziej odludny i odosobniony zaułek parku. Nie było tam zupełnie nikogo prócz mnie, otaczającej mnie natury i moich myśli. Stanęłam podziwiając piękny zachód słońca i przymknęłam oczy rozkoszując się delikatnym wiaterkiem. Kiedy tak trwałam poczułam jak ktoś mocno mnie chwyta. Bardzo zabolało i odwróciłam się by spojrzeć.   Było to dwóch mężczyzn, a ja od razu się przeraziłam, po czym poczułam falę mocnego bólu, a moje powieki stawały się coraz cięższe...

*Leon*
 Właśnie idę do domu z rozmowy ze sponsorem. Sądzę, że mój plan się uda i zacznę jeździć. Jestem ciekawy co porabia moja Viola. Ostatnio słabo się czuła i boję się, że może jest chora, albo coś. Byłem pod domem. Nacisnąłem klamkę z zamiarem wejścia, ale spotkał mnie pocałunek z zamkniętymi na klucz drzwiami, co mnie bardzo zdziwiło. Było już późno, a dom zamknięty. Po otwarciu drzwi  poszedłem do salonu, w całym domu panowała pustka i ciemność.
- Violuś... Jesteś?- Zacząłem szukać dziewczyny w każdym możliwym kącie, ale nigdzie jej nie znalazłem. Byłem zaniepokojony, bo gdzie mogła być o tej godzinie. Od razu wsiadłem w samochód i pojechałem jej szukać po miejscach w których zwykle bywa. Nigdzie jej nie było. Szukałem jej tak do rana...

* Viola*
 Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Rozejrzałam się nie wiedząc gdzie jestem. Było mi zimno i źle. Byłam w jakiejś małej klitce z kratami solidnie obudowanej zawiązana sznurami. W szkole uczyłam się robienia i rozwiązywania węzłów, wiec szybko wykaraskałam się z objęć lin. Zaczęłam chodzić po pomieszczeniu. W ciemności zauważyłam małe wyjście, kiedy do niego podeszłam i chciałam uciec znowu zostałam mocno uderzona, ale tym razem pamiętam krew...

*Leon*
 Szukam Violi od rana. Zniknęła jak kamień w wodę. Martwię się jak jeszcze nigdy i myślę, czy ktoś nie robi jej krzywdy, ale ciężko dopuścić mi to do świadomości... tak bardzo ją kocham nie chcę, by stała się jej krzywda. Byłem na policji i złożyłem zgłoszenie, ale oni mają to gdzieś. Wściekły wyszedłem z komisariatu. Im na niczym nie zależy, mają gdzieś to co się dzieje i każą czekać, to paranoja. Usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości i odruchowo ją odtworzyłem. To co tam było zaszokowało mnie. Moja Viola była nieprzytomna, a jakiś dwóch gości dobierało się do niej. Coś mnie zakuło w sercu, nie mogłem na to patrzyć... 

7 komentarzy:

  1. znakomity blog
    tylko te porwie Violety :(
    ale rozdział extra
    już nie mogę doczekać się next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny :*
    Leoś martwi się o Vilu :)
    Biedna Viola :(
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawe, zapraszam do siebie :) http://beremyinnahistoria.blogspot.com/#_=_

    OdpowiedzUsuń
  4. WoW. Ale ekscytujące! o.O
    Dawaj szybko next.

    OdpowiedzUsuń
  5. Znakomity rozdział <3! Genialny po prostu :)! Biedna Viola... Leoś się martwi *.* jak słodko! Błagam Cię dodaj następny rozdział jaką najszybciej się da! Bo ja tu bez niego zwariuje ;) ;*

    http://milosc-przetrwa-wiele.blogspot.com/ ~ zapraszam, Natkaa^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział! Czekam na next! Ciekawe co z Violettą?? ://

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na next *-*

    OdpowiedzUsuń

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ <3