piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział II ~Wracaj

 Po pracy postanowiłam iść na spacer. Usiadłam w parku na białej drewnianej ławeczce. Zaczęłam myśleć co by było, gdybym przebaczyła Leonowi, ale to za bardzo bolało. Nie chciałam już sobie przypominać tego co było, bo po co? Wstałam z ławki zmierzając ku domowi, ciągle z głową w chmurach, kiedy nagle poczułam zderzenia ciał. Spojrzałam lekko na dół i zobaczyłam małą dziewczynkę, której przeze mnie wypadł lód, tym samym brudząc moją kwiecistą sukienkę.
- Przepraszam Panią- Powiedziała ze smutnym głosem spuszczając głowę w dół.
- Nic się nie stało, to ja na ciebie wpadłam i przeze mnie nie zjesz już tego pysznego loda, ale mam dla ciebie pocieszenie- Odparłam z uśmiechem.
- Jakie- Podniosła głowę i spojrzała na mnie z zaciekawioną miną.
- Proszę- Podałam jej banknot.
- Ale na nie mogę tego przyjąć- Odparła.
- To prawda nie możesz, ale musisz- Oznajmiłam z uśmiechem. Dziewczynka niepewnie wzięła pieniądze i podziękowała, po czym pobiegła chyba do swoich rodziców.
 Kiedy weszłam do domu usłyszałam, że dzwoni mój telefon. Zobaczyłam na telefon: tata. Niepewnie odebrałam i zaczęłam rozmowę. Jak zawszę ta sama śpiewka. Chce, abym przyjechała do Buenos Aires, bo wszyscy tęsknią, a szczególnie mój brat Fede. Powiedziałam mu, że się nad tym zastanowię, bo nie mam dobrych wspomnień z tym miastem. Uznałam, że najlepiej będzie się z tym przespać, a skoro już wieczór poszłam do łazienki wykonać wieczorne czynności. Ubrałam piżamkę i wsunęłam się pod cieplutką kołdrę.

  *Następny dzień*
Obudziłam się dość wcześnie. Przyznam sen mi służy, bo postanowiłam, że nie mogę wiecznie uciekać od problemów i czas stawić im czoła. Chcę pojechać do Buenos Aires, ale to w przyszłym tygodniu, teraz czas do pracy i do słodkiego szkraba. Kiedy byłam na miejscu Ethan od razu wskoczył mi w ramiona, a ja odwzajemniłam uścisk. Podeszłam do mojej szefowej, która szykowała się do pracy i oznajmiłam, że za tydzień chciałabym wyjechać. Od razu się zgodziła i mogłam lecieć na tyle ile chciałam. Kiedy zostałam sama z chłopcem zaczęliśmy malować farbami i odbijać pomalowane ręce na kartkach papieru. Muszę przyznać super zabawa.
- Violu ty wyjeżdżasz?- Zapytał z lekka smutny.
- Tak, ale tylko na kilka dni- Uśmiechnęłam się.
- Ale obiecujesz, ze mnie nie zostawisz?- Słyszałam w jego głosie nutkę nadziej.
- Obiecuje- Przytuliłam chłopca.
 Cały dzień minął na na zabawie. Zdałam sobie sprawę, że też chciałabym mieć takie dziecko.

------------------------------------------------------
 mój pierwszy rozdział. Nie jest rewelacją, ale to już podlega do waszej opinii. Dobranoc <3

3 komentarze:

  1. Świetne!
    Aga Verdas
    Ps. Wpadniesz do mnie?
    http://milosc-ma-dwie-drogi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!!! Czekam na next. Pozdrawiam Anonimek Oli :*

    OdpowiedzUsuń

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ <3