wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 4 Przepraszam

 *Dwa dni później*
 Postanowiłam przyjąć propozycję mężczyzny i podpisałam kontrakt, przez co mój pobyt w Buenos Aires nie dobiegnie ku końcowi. Jedyne o czym marzę, to aby nie spotkać Verdasa.Wracałam właśnie ze spotkania z nowym menadżerem, kiedy zauważyłam w oddali kogo? Oczywiście Pana Leona idiotę szanownego. Moje modły się nie spełniły, jedyne co mogłam to przyśpieszyć kroku.
- Violetta?- Zapytał patrząc w moją stronę- Violetta zaczekaj!
Zaczęłam biec. Nie chciałam go spotkać, a co dopiero z nim rozmawiać. Goniłam nie patrząc przed siebie, jednak to mi się nie udało. Dogonił mnie i łapiąc za nadgarstek odwrócił w swoją stronę.
- Czego chcesz hm?- Zapytałam oschle.
- Violu tak dawno cię nie widziałem- Chciał mnie przytulić.
- Verdas nie dotykaj mnie!- Odsunęłam się.
- Ale Violu jeszcze mi nie wybaczyłaś? Proszę już minęło tyle czasu. Wiem, że źle się zachowałem, ale nie odstawiaj mnie w bok. Spróbujmy się chociaż zaprzyjaźnić- Czy on mówi poważnie?
- Czy ty masz mnie za idiotkę? Teraz ci mnie brakuje tak? Co skończyły się panienki do łóżka?!- Krzyknęłam
- Nie! Proszę to nie tak. Ja nie chciałem cię zdradzić bardzo tego żałuję. Nie potrafię o tobie zapomnieć. Miałem dziewczynę, ale nadal nie mogłem się pogodzić z tym, ze cie nie mam i się z nią rozstałem- Spuścił głowę w dół.
- Żartujesz prawda?- Powiedziałam z kpiną w głosie- Ty myślisz, ze ja nie wiem, ze cię zdradziła? Teraz cierp, cierp tak jak ja, kiedy mnie wykorzystałeś!
Ze łzami w oczach wyrwałam się z jego uścisku i pobiegłam przed siebie. Słyszałam jeszcze jak mnie woła, ale miałam to gdzieś. Poszłam do mojej ulubionej kawiarni. Zamówiłam kawę i czekałam na kelnera. W głowie miałam pełno myśli. Powoli analizowałam każde słowo, które wypowiedział mój chłopak. Może on się zmienił. Od kiedy mnie zdradził postrzegałam go jako egoistę, który potrafi tylko się zabawiać i nic więcej. Po wypiciu kawy zostawiłam odpowiednią kwotę, po czym kierowałam się w stronę domu. Zobaczyłam wielkie ciemne chmury na niebie i byłam pewna, że to zwiastun burzy. Nagle zaczął padać deszcz. W jednej sekundzie zrobiłam się mokra, jak po wskoczeniu do basenu. Zaczęłam biec, kiedy nagle poślizgnęłam się i upadłabym, gdyby nie czyjeś ciepłe ręce na moich plecach...

---------------------------------
 Dzisiaj kłótnia Leonetty. Kto złapał Violette i co z tego wyniknie zobaczycie w następnym rozdziale. 
Jestem Wam wdzięczna za każdy komentarz, który mnie motywuję. Mam nadzieję, że z czasem ich przybędzie. Mam też prośbę, a mianowicie oddawajcie głosy w ankietach na blogu. Do następnego :*
   CZYTASZ=KOMENTUJESZ =MOTYWUJESZ

3 komentarze:

  1. Boski rozdzialik ♥
    Moja Leonette ;C
    Mam nadzieję, że się pogodzą ;C
    Czekam na nexcik <3

    http://amor-que-sobrevivira-todo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski!
    http://milosc-ma-dwie-drogi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie . Czekam na dalsza część !

    OdpowiedzUsuń

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ <3