***
*Leon*
Obudziłem się w białej sali. Rozejrzałem się dookoła i przypomniałem sobie co się stało. Od razu zerwałem się z łóżka. Nie zważając na nic zacząłem odpinać się od sprzętów medycznych. Mój cel był jeden dowiedzieć się co z Violą. Kiedy już prawie wszystko odpiąłem wszedł lekarz.
- Proszę pana niech pan wraca do łóżka- Powiedział, po czym zawołam pielęgniarki.
- Ale ja nie mogę. Muszę dowiedzieć się co z moją Violą- Byłem zdenerwowany, zacząłem się wyrywać.
- Violettą Castillo?- Zapytał, a ja przestałem się szarpać i dałem się zapiąć pielęgniarką.
- Tak. Co z nią?- Bardzo się martwiłem, to wszystko przez jej przyjaciela, jakby nie on nie było by tej sytuacji.
- Pani Violetta nie miała tyle szczęścia co pan... przeszła operację, a teraz jest w śpiączce. Do tego jest bardzo chuda i podejrzewamy spora niedowagę. Wszystko okaże się, gdy się obudzi- Mnie aż zatkało. Śpiączka, niedowaga? Jak mogłem tego nie zauważyć.
- Ile potrwa śpiączka?- Bałem się o nią.
- Nie wiadomo. Może potrwać dzień, tydzień, miesiąc, rok, a może być...- Obawiałem się najgorszego.
- Co może być?- Nie może po prostu powiedzieć?
- Może się nie wybudzić. Przykro mi- Na te słowa załamałem się zupełnie się załamałem. Przez moją głupotę i nieuwagę ją stracę. Jeśli ona się nie obudzi i odejdzie to ja z nią. Nie mogę znieść myśli, że prawie ją zabiłem. Schowałem ręce w dłonie i płakałem.
- A gdzie ona jest? Mogę ją zobaczyć?- Spytałem łamiącym głosem.
- Tak. Jest w sali 117- Odpowiedział lekarz i wyszedł. Bez chwili namysłu udałem się pod wyznaczony numer. Wszedłem niepewnie, kiedy zobaczyłem ją, poczułem jak moje serce łamie się na tysiąc kawałków. Była blada, popodpinana do różnego sprzętu. Teraz dopiero zauważyłem jaka jest chuda. Jak mogłęm do tego dopuścić? Usiadłem obok i złapałem jej dłoń. Była zimna i blada, jak reszta ciała.
- Przepraszam. Jestem głupim idiotom. Gdyby nie ja teraz byłabyś w domu cała i zdrowa, ale nie mi się zachciało wyjazdu. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Nie chce, abyś cierpiała, a to zawsze ja sprawiam, że tak jest. Zawsze będę przy tobie i nie pozwolę ci odejść. Kocham cię mocno, jesteś moją królewną na którą będę czekał, aż się obudzi.- Kiedy skończyłem mój monolog pocałowałem cię w czoło. Poczułem jak delikatnie zaciskasz rękę. Łzy napłynęły mi do oczu, bo skoro dałaś radę ścisnąć rękę, to z pewnością się obudzisz. Wtuliłem się mocno w ciebie. Słyszałem bicie twojego serca, które było ledwo słyszalne. Usłyszałem, że dzwoni jej telefon. Był w szafeczce koło jej łóżka. Odebrałem.
- Violetta?
- Nie, a kto mówi?
- Diego jej przyjaciel.
- A tak. Viola miała wypadek i leży w szpitalu.
- Co jak to? Co jej jest.
- Jest w bardzo poważnym stanie.
- W którym szpitalu?
- Wyślę ci adres.
Rozłączyłem się i wysłałem mu adres. Kurde jeszcze jego tu brakowało. Nie chce jej stracić, a tu się taki przypałętał i co zrobisz? Nic nie zrobisz. To moja wina i muszę ponieść jej konsekwencje. Musiałem już iść do swojej sali, więc pocałowałem ją na pożegnanie i poszedłem.
* Diego*
Kiedy dowiedziałem się, że Viola miała wypadek i leży w szpitalu i do tego w śpiączce byłem przerażony. Mam wrażenie, że telefon odebrał jej były chłopak Leon. Od razu zawiozłem rzeczy do hotelu, wsiadłem w taksówkę i pojechałem do szpitala, w którym leżała moja królewna. Od razu po przybyciu na miejscu zapytałem się o salę w której leży i podszedłem do jej łóżka. Przeraziłem się. Była taka blada, chuda, bezradna. Poszedłem do lekarza i wypytałem o stan jej zdrowia. To co usłyszałem kompletnie zwaliło mnie z nóg. Kiedy tylko z tond wyjdzie zabiorę ją do domu i zajmę się nią najlepiej jak umiem. Usiadłem przy jej łóżku i złapałem jej zimną i bladą dłoń..
- Zobaczysz wszystko będzie dobrze. Jak stąd wyjdziesz zaopiekuje się tobą i nigdy cię nie skrzywdzę. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i jedną z najważniejszych osób w mym życiu- Skończyłem przemowę, a do sali wszedł Leon. Z jej opowieści wywnioskowałem, że to on. Przywitaliśmy się i usiadł po przeciwnej stronie łapiąc jej drugą rękę.
- Co się stało?- Zapytałem cicho.
- Mieliśmy wypadek samochodowy- Odpowiedział łamiącym się głosem. Dalej siedzieliśmy już tylko w ciszy patrząc na drobną szatynkę, która leżała nadal w bezruchu.
***
Jest i oto kolejny rozdział. Jest mi troszkę smutno, że nie komentujecie i mam nadzieję, ze się to zmieni.
Jak widzicie Viola w szpitalu w dość ciężkim stanie. Nie rozpisuje się do następnego.
ps. zapraszam do zakładek, a szczególnie do : wasze pomysły i zapytaj bohatera :*
Obudziłem się w białej sali. Rozejrzałem się dookoła i przypomniałem sobie co się stało. Od razu zerwałem się z łóżka. Nie zważając na nic zacząłem odpinać się od sprzętów medycznych. Mój cel był jeden dowiedzieć się co z Violą. Kiedy już prawie wszystko odpiąłem wszedł lekarz.
- Proszę pana niech pan wraca do łóżka- Powiedział, po czym zawołam pielęgniarki.
- Ale ja nie mogę. Muszę dowiedzieć się co z moją Violą- Byłem zdenerwowany, zacząłem się wyrywać.
- Violettą Castillo?- Zapytał, a ja przestałem się szarpać i dałem się zapiąć pielęgniarką.
- Tak. Co z nią?- Bardzo się martwiłem, to wszystko przez jej przyjaciela, jakby nie on nie było by tej sytuacji.
- Pani Violetta nie miała tyle szczęścia co pan... przeszła operację, a teraz jest w śpiączce. Do tego jest bardzo chuda i podejrzewamy spora niedowagę. Wszystko okaże się, gdy się obudzi- Mnie aż zatkało. Śpiączka, niedowaga? Jak mogłem tego nie zauważyć.
- Ile potrwa śpiączka?- Bałem się o nią.
- Nie wiadomo. Może potrwać dzień, tydzień, miesiąc, rok, a może być...- Obawiałem się najgorszego.
- Co może być?- Nie może po prostu powiedzieć?
- Może się nie wybudzić. Przykro mi- Na te słowa załamałem się zupełnie się załamałem. Przez moją głupotę i nieuwagę ją stracę. Jeśli ona się nie obudzi i odejdzie to ja z nią. Nie mogę znieść myśli, że prawie ją zabiłem. Schowałem ręce w dłonie i płakałem.
- A gdzie ona jest? Mogę ją zobaczyć?- Spytałem łamiącym głosem.
- Tak. Jest w sali 117- Odpowiedział lekarz i wyszedł. Bez chwili namysłu udałem się pod wyznaczony numer. Wszedłem niepewnie, kiedy zobaczyłem ją, poczułem jak moje serce łamie się na tysiąc kawałków. Była blada, popodpinana do różnego sprzętu. Teraz dopiero zauważyłem jaka jest chuda. Jak mogłęm do tego dopuścić? Usiadłem obok i złapałem jej dłoń. Była zimna i blada, jak reszta ciała.
- Przepraszam. Jestem głupim idiotom. Gdyby nie ja teraz byłabyś w domu cała i zdrowa, ale nie mi się zachciało wyjazdu. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Nie chce, abyś cierpiała, a to zawsze ja sprawiam, że tak jest. Zawsze będę przy tobie i nie pozwolę ci odejść. Kocham cię mocno, jesteś moją królewną na którą będę czekał, aż się obudzi.- Kiedy skończyłem mój monolog pocałowałem cię w czoło. Poczułem jak delikatnie zaciskasz rękę. Łzy napłynęły mi do oczu, bo skoro dałaś radę ścisnąć rękę, to z pewnością się obudzisz. Wtuliłem się mocno w ciebie. Słyszałem bicie twojego serca, które było ledwo słyszalne. Usłyszałem, że dzwoni jej telefon. Był w szafeczce koło jej łóżka. Odebrałem.
- Violetta?
- Nie, a kto mówi?
- Diego jej przyjaciel.
- A tak. Viola miała wypadek i leży w szpitalu.
- Co jak to? Co jej jest.
- Jest w bardzo poważnym stanie.
- W którym szpitalu?
- Wyślę ci adres.
Rozłączyłem się i wysłałem mu adres. Kurde jeszcze jego tu brakowało. Nie chce jej stracić, a tu się taki przypałętał i co zrobisz? Nic nie zrobisz. To moja wina i muszę ponieść jej konsekwencje. Musiałem już iść do swojej sali, więc pocałowałem ją na pożegnanie i poszedłem.
* Diego*
Kiedy dowiedziałem się, że Viola miała wypadek i leży w szpitalu i do tego w śpiączce byłem przerażony. Mam wrażenie, że telefon odebrał jej były chłopak Leon. Od razu zawiozłem rzeczy do hotelu, wsiadłem w taksówkę i pojechałem do szpitala, w którym leżała moja królewna. Od razu po przybyciu na miejscu zapytałem się o salę w której leży i podszedłem do jej łóżka. Przeraziłem się. Była taka blada, chuda, bezradna. Poszedłem do lekarza i wypytałem o stan jej zdrowia. To co usłyszałem kompletnie zwaliło mnie z nóg. Kiedy tylko z tond wyjdzie zabiorę ją do domu i zajmę się nią najlepiej jak umiem. Usiadłem przy jej łóżku i złapałem jej zimną i bladą dłoń..
- Zobaczysz wszystko będzie dobrze. Jak stąd wyjdziesz zaopiekuje się tobą i nigdy cię nie skrzywdzę. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i jedną z najważniejszych osób w mym życiu- Skończyłem przemowę, a do sali wszedł Leon. Z jej opowieści wywnioskowałem, że to on. Przywitaliśmy się i usiadł po przeciwnej stronie łapiąc jej drugą rękę.
- Co się stało?- Zapytałem cicho.
- Mieliśmy wypadek samochodowy- Odpowiedział łamiącym się głosem. Dalej siedzieliśmy już tylko w ciszy patrząc na drobną szatynkę, która leżała nadal w bezruchu.
***
Jest i oto kolejny rozdział. Jest mi troszkę smutno, że nie komentujecie i mam nadzieję, ze się to zmieni.
Jak widzicie Viola w szpitalu w dość ciężkim stanie. Nie rozpisuje się do następnego.
ps. zapraszam do zakładek, a szczególnie do : wasze pomysły i zapytaj bohatera :*
Jezu...
OdpowiedzUsuńBiedna Viola ;c Jest w takim poważnym stanie ;c
Ale wyznania Leosia są przepiękne *o*
Tylko czemu ją wcześniej zdradził? ;/
A i Diego przyjechał <3
Jako przyjaciel jest świetny ;3
No i wtedy Leoś jest zazdrosny ^^
Ciekawe co będzie dalej? ;o
Czekam niecierpliwie ;*
Buziaki ;*
Katarina
Super rozdział. Wiem że nie komentowałam ale daję słowo że każde czytałam.
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA na moim blogu ;*
OdpowiedzUsuńhttp://love-story-of-leon-y-violetta.blogspot.com/
Gratuluję *o*
Pozdrawiam <3
Katarina
Piękny rozdział.... Aż mi smutno...
OdpowiedzUsuńsuper czekam na next :)
OdpowiedzUsuń